września 03, 2014

Ulubieńcy sierpnia

Cześć!
Przepraszam Was bardzo za przerwę w pisaniu, ale miałam tyle spraw na głowie, że po prostu nie dałam rady.
Ten miesiąc zacznę oczywiście od ciut spóźnionych ulubieńców. Kilka kosmetyków i akcesoriów mnie naprawdę zachwyciło.
Zapraszam do czytania :)




Zacznę od  pędzla do pudru z Real Techniques. Szukałam fajnego, dużego pędzla do omiatania twarzy pudrem. Do tej pory używałam jedynie od czasu do czasu Hakuro H100, ale zawiodłam się na nim totalnie, jak zobaczyłam, że ściera podkład. Jest po prostu za gęsty. Będzie dobry jedynie do wciskania pudru w skórę. Za to pędzel z RT jest do omiatania idealny. Miękkie włosie, nie za rzadkie, nie za gęste. Naprawdę jestem z niego bardzo zadowolona.

W tym miesiącu bardzo mocno zachwycam się produktami firmy Zoeva. Jestem w szoku, że można produkować tak dobre kosmetyki i pędzle w tak dobrych cenach. Wszystko jest najlepszej jakości, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach i tak naprawdę mogłyby kosztować dużo, dużo więcej (oczywiście chwała im za to, że kosztuję tyle, ile kosztują ;)).
Zacznę od trzech pędzli, które mnie totalnie powaliły. Nie wiem, jak mogłam bez nich funkcjonować. 
Pierwszy to 322 Brow Line. Wow, jeśli uczycie się malować brwi i nie wychodzi Wam to za bardzo, sięgnijcie po niego. Nigdy nie myślałam, że malowanie brwi może być tak łatwe. Jestem tym pędzlem absolutnie zachwycona.
Drugi to 320 Smoky Liner. Przepięknie rozciera kreskę. Jest bardzo precyzyjny, więc nada się nawet dla małej powieki. IDEAŁ. Nie wiem, jak mogłam bez niego żyć ;)
I ostatni to 224 Luxe Defined Crease, czyli pędzelek do rozcierania. Nie da się zrobić nim krzywdy, bo nakłada bardzo mało produktu. Ja go używam to delikatnego podkreślania załamania powieki. Jest boski!

Dzisiaj pozachwycam się też szminką Zoeva Luxe Cream. Ja mam w kolorze Floral Crown, a zmierza do mnie jeszcze czerwień Cooling Passion. Powiem Wam, że jestem tą szminką zachwycona. Ma dość tępą konsystencję i to mnie na początku trochę zniechęciło, ale jak zobaczyłam ten efekt na ustach. Wow, byłam w szoku. Nawet nie umiem tego opisać. Usta są gładziutkie, kremowe, wyglądają pięknie. Nie jest to szminka taka typowo nawilżająca, przez co trwałość ma powalającą. Jedynie ubolewam, ze odcieni jest tak mało.

Zachwycałam się też w ubiegłym miesiącu paletką cieni Naturally Yours z Zoeva. Cudeńko. 10 cieni, mega mocno napigmentowanych, trwałych. Nie osypują się. Są bardzo, bardzo dobre. 

Wraz z pędzlem do pudru pojawił się w mojej kosmetyczce oczywiście sam puder. Ostatnio zainteresowałam się firmą Kryolan i zakupiłam Transculent Powder w odcieniu TL11. Ten odcień jest dobry np. dla osób, które używają podkładu z Revlon w odcieniu 150. No ale generalnie jest transparentny, więc dopasowuje się do odcienia skóry, nie zostawia za bardzo koloru. Moją strefę T matuje na kilka godzin, co w moim wypadku jest dobrym wynikiem. Ma dość intensywny zapach, którego osobiście nie lubię, ale na twarzy na szczęście go nie czuć. Opakowanie nie zachwyca, ale cóż zrobić. Najważniejsze, że dobrze działa.

Odkryłam również bardzo fajny błyszczyk z Golden Rose - Color Sensation Lipgloss. Jest to absolutna nowość. Wg producenta błyszczyki te mają nadawać połysk, nie kleić się i nie powinno się go czuć na ustach. I faktycznie tak jest :) Błyszczyk ma dość dobrą pigmentację, pięknie wygląda na ustach. No i przede wszystkim się nie klei, bo tego nie lubię. Trwałość standardowa dla błyszczyków, niestety nie przetrwa jedzenia i picia. Mam dwa odcienie 112 - ładny, dość intensywny róż oraz 123 - klasyczna czerwień, która totalnie powala. Jest piękna, nie czuć jej w ogóle na ustach. Jeśli ktoś ma ochotę na czerwień, a nie przepada za szminkami, to zdecydowanie polecam, bo na ustach wygląda obłędnie. 

Z pielęgnacji mogę szczerze polecić krem Barwa Siarkowa - krem siarkowy długotrwale nawilżający. Na opakowaniu jest napisane, że walczy z silnie przesuszoną skórą trądzikową. Ja nie mam skóry trądzikowej, ale stwierdziłam, że może przynajmniej mnie nie zapcha i dobrze nawilży. I faktycznie tak się stało. Krem jest lekki, przepięknie pachnie ogórkiem. Skóra pozostaje miękka, nawilżona. Nigdy nie lubiłam lekkich kremów na noc, a ten bardzo mi pasuje, bo skóra rano jest pięknie nawilżona, ale nie ma tłustego filmu, który zostaje czasem po ciężkich kremach na noc. Przy tym ma śliczne opakowanie. Ten niebieski słoiczek bardzo mnie urzekł. Jestem zaskoczona tym kremem, bo nie spodziewałam się tak dobrego działania.

Dzisiaj to na tyle. Mam nadzieję, że przydadzą Wam się moje opinie i że może zachęciłam Was do zakupu :) 
Pozdrawiam!

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

TOP